Początek tygodnia książkowy. Aneta, na swoim blogu, napisała o fajnych książkach. To i ja o ciekawej chciałam napisać bo właśnie skończyłam ją dzieciom czytać.
Jednak zanim o książce będzie, będzie o czytaniu. Dzięki moim dwujęzycznym wróżkom, które co i rusz wyczarowują nowe pomysły na utrzymanie dwujęzyczności u dzieci, które zasypują pomysłami, ulepszeniami i innowacjami w temacie czytania, nasze wieczorne Czytanki Mamy Anki (bardziej wyszukana odpowiedź na Rymowanki Mamy Anki) odbywają się regularnie. I z zapałem i z zainteresowaniem i z proaktywnym łażeniem za mną z książką i z „mamo, poczytasz?” Ja czytam i dzieci czytają. „Ja czytam” wychodzi nam znacznie lepiej i przyjmowane jest z większą ekscytacją niż „dzieci czytają”, ale „dzieci” również „czytają” i to ponoć całkiem nieźle, choć już z nieco bardziej wyważonym entuzjazmem. Za całe to kibicowanie i zagrzewanie do czytania, mówienia i pisania po polsku, wszystkim dziewczynom jestem bardzo wdzięczna – efekty widać i słychać!
Zdarzyło wam się, że wasze dzieci mijając bezdomnego pijaka zarzuciły was serią pytań na jego temat? Albo prawie słyszałyście ich myśli na temat niewidomej dziewczynki z laską i z psem-przewodnikiem. Pytały was kiedyś dzieci czy ta pani z sześciorgiem dzieci to jest szczęśliwa (bo na szczęśliwą nie wygląda)? Moje pytały…Czym są starsze, tym pytają mniej. Może dlatego, że więcej wiedzą, a może dlatego, że nie wypada pytać. A dlaczego nie wypada?
To pytanie zadali sobie, a następnie innym, Tomasz Kwaśniewski i Anna Bedyńska w książce Jedno Oko na Maroko. Książka ta, to zbiór wywiadów, wywiadów robionych głosem dziecka, wywiadów robionych z ludźmi, za którymi nie wypada się oglądać. Wywiad z człowiekiem bez nóg, z panem, który lubi na golasa sobie pochodzić czy z panem, który ma na imię Edyta. Wszyscy ci ludzie odpowiadają na zadane pytania nader szczerze i tak zwyczajnie, bez ideologii, bez napuszania się. Mnie najbardziej podobała się wywiad z księdzem. A ponieważ ogólnie znany jest mój stosunek do instytucji kościoła, to fakt, że króciutki wywiad zrobił na mnie wrażenie, o czymś świadczy!
Książka językowo jest bardzo prosta, ale powinno się ją czytać z rodzicami. Można porozmawiać, popytać i poodpowiadać. Ciekawie wypadło też czytanie na role…Nawet nastolatkę Kasię książka zainteresowała i obrodziła w długie dywagacje na temat wzrostu pani Wioli i braku pigmentu u pana Andrzeja. Bardzo polecam!
A pożyczysz przy okazji?
Pewnie, że tak! już odkładam na kupkę po tytułem Marzenka!
Aniu! dzisiaj moja u Ciebie w komentarzach premiera i bardzo sie ciesze!
dzieki za te propozycje ksiazkowa, mysle, ze Gabrysiowi bardzo sie spodoba 🙂
i super, ze czytasz swoim straszakom! niezwykle wazne mi sie to wydaje; w kazdym razie ja marze, zeby ze te dziesciec lat moje lazily za mna i prosily „poczytaj”…
Pozdrawiam Cie cieplutko
Witaj Faustyno, bardzo mi miło, że przyszłaś! Ja też się cieszę, że łażą za mną, szczególnie, że prawie trzynastolatka za mną łazi…z jakiegokolwiek powodu to łażenie. Ale jak łazi żeby jej poczytać to zapominam ile ma lat i czytam! Znając twoje podejście do sprawy, myślę, że twoje dzieciaki nie tylko będą prosić o poczytanie ale same ci pięknie poczytają!
Świetnie Aniu, że Twoja „zakładka” językowo – książkowa się zapełnia!
Z Twoją intuicją językową możemy się spodziewać tu kolejnych, ciekawych postów!
A tę książkę, już to wiesz, muszę mieć…
Elu, bardzo dziękuję za komplement względem intuicji! A zakładkę zrobię!
Bardzo ciekawa propozycja, Aniu. Muszę ją mieć! U nas Pynio wciąż pyta i dziwi się ludziom. Jego szczere do bólu pytania i komentarze są po polsku, ale pokazującego paluszka nie da się ukryć 🙂 Ale nie chodzi za mną z książką, muszę się co wieczór nagimnastykować, żeby chciał poczytać. Natomiast Talkusia uwielbia książki i możemy czytać razem godzinami. I znowu „chalk and cheese” 🙂
Wczoraj nawet moja słowacka przyjaciółka próbowała czytać tę książkę…Jadę na wakacje do Polski, jak potrzebujesz, przywiozę i ci prześlę!