Bumper sticker czy też naklejka na samochód proszę państwa, to tajemny sposób porozumiewania się Amerykanów. Z racji tego, że Amerykanie spędzają znaczną ilość czasu w pojazdach mechanicznych, a potrzebę komunikowania mają taką samą, jeśli nie większą niż inni, wymyślili naklejki na zderzaki. Samochody wielkie, zderzaki, ma się rozumieć, również, a mimo to rosnąca potrzebna komunikacji i przekazywania informacji o wszystkich użytkownikach pojazdu wymusiła rozprzestrzenianie się naklejek poza zderzak. Czasami naklejki nałażą na cały samochód. Zdarzyło mi się jechać za samochodem tylko dlatego, że nie zdążyłam przeczytać wszystkich wiadomości na jednych światłach.
Komunikacja polega na tym, że właściciel Hondy czy Toyoty, bo w Stanach każdy jest, był, albo będzie właścicielem samochodu tej marki, umiejscawia informacje o sobie oraz o pozostałych użytkownikach, z gatunku homo sapiens oraz innych podgatunków korzystających z dobrodziejstw przewozowych, na samochodzie i tym sposobem określa siebie i swoją rodzinę i przestawia się innym użytkownikom drogi. Obiorca wiadomości czyta, porównuje ze swoimi światopoglądami, które wiszą już na zderzaku, i buduje swoje zdanie, montuje opinię… Uśmiechnie się może, zajedzie drogę w geście dezaprobaty.
W Niemczech szczytem komunikowania się z innymi podróżującymi są równiutko ponaklejane na okno patykowe ludziki z imionami pod nimi, że w samochodzie jedzie Lea, Jonas i pies Fifi. Tutaj imion nie widziałam. Być może to byłoby już zbytnie obnażanie się, bo przecież naklejka z wiadomością, że należysz do grupy wsparcia dla nieszczęśników z wrośniętym paznokciem nie jest wiadomością zbyt prywatną. Oprócz nudnych wiadomości, że kierowca ma magistra z uniwersytetu A, a jego dzieci doktorat z uniwersytetu B, należy się również podzielić poglądami politycznymi, najlepiej stosując czarny pijar względem opozycji, upodobaniami religijnymi oraz zapewnić jadących obok, że JESUS LOVES nawet YOU, miłością do partnera (I serduszko MY WIFE), podnieść swoją samoocenę naklejką OJCIEC ROKU 2013, podzielić się danymi medycznymi, skłonnościami do używek czy postraszyć przejeżdżających dyskretną informacją o przynależności do NRA (związek popierający posiadanie broni).
Kasia i ja uwielbiamy czytać takie wiadomości! Z wielką ciekawością „zaglądam” do samochodu mijając go i sprawdzam jak wygląda „jestem w 1/23 Szwedem”, „ nie jestem wegetarianką” czy „myję wyłącznie prawą nogę”. Ciekawe jest jak szybko buduje się opinie patrząc na zderzaki samochód, jak inaczej patrzę na kogoś, kto chwali się, że uścisnął dłoń Sary Palin, a na kogoś kto właśnie wygrał z rakiem piersi. Czy to dobrze, czy źle? Nie wiem…
Co znalazłoby się na naszej Hondzie (tak, hipokryzja wyłazi uszami…)? Oświadczyłabym, że POLSKA RULEZ, Alpy bym nakleiła, trzy pary nart i jedną deskę, że Widera na Sołtysa Starokrzepic, że Dwujęzyczność Cię Zbawi, że Crohna mamy, usunięte migdały też można taśmą przymocować, znaczek grupy wsparcia dla kobiet z wysuniętą dolną szczęką, legitymację z ważną pieczątką związku Polskich Żon Amerykańskich Mężów, ostrzeżenie UWAGA BLOGUJĘ i żeby mnie do wody nie wrzucać, bo pływać nie umiem, że w środy mamy karate, a we wtorki wyprowadzamy psa sąsiadów. Na razie Honda nasza dziewicą naklejkową jest! I niech tak zostanie…
Mamy sąsiada. Pytam Chrisa czy go poznał, czy fajny, czy nam się będzie dobrze na spółkę przycinało żywopłot? Chris na to, że nie wie, nie poznał jeszcze, ale samochód przed domem ma naklejkę „Vote for Obama” czyli, że w porządku są! I od razu łatwiej się poszło z butelką wina do sąsiadów, się wypiło i się ugadało, że z żywopłotem poczekamy jeszcze z tydzień czy dwa…
Postscriptum…W niedzielę pojechałam odwiedzić stan, z którego to stanu nazwą mam problem fonetyczny. Raz na pięć uda mi się wypowiedzieć „Connecticut” poprawnie! Dobrze, że tam nie mieszkamy! Jadę sobie po jakimś mieście i mijam na pasie obok samochód, na zderzaku flaga Unii Europejskiej i flaga Polski. No ciepło mi się w dołku zrobiło, minęłam gościa, uśmiechnęłam się, poczułam się tak „u siebie”, bezpiecznie, że „nasi” są, że chcą pokazać, że są Polakami…oj miło, jak miło…I tak miło myśląca jadę sobie swoim pasem, a ten dupek jeden, kretyn, idiota do kwadratu, wyprzedza mnie przekraczając znacznie dozwoloną prędkość, zajeżdża drogę i hamuje przede mną…No oczywiście, typowy Polak!!! I było naklejki nalepiać?