Chyba nikogo nie trzeba przekonywać do książek Dr. Seussa. To znakomite czytadła! Absurdalnie śmiesznie, wielopoziomowe – i dla dzieci i dla dorosłych, znakomicie nadają się do nauki czytania i wymowy po angielsku, można je czytać w kółko i wciąż śmieszą i bawią. Mamy kilka innych kolekcji książkowych ale Sandra Boynton i Dr Seuss zajmują najwięcej centymetrów kwadratowych naszej półki z książkami. Trochę sceptycznie podeszłam do polskiej wersji „Green Eggs and Ham” ale tylko do momentu, kiedy zobaczyłam kto ją tłumaczył. Tłumaczenie Stanisława Barańczaka jest wspaniałe! Kto zna te książki wie, że te książki są prawie niemożliwe do przetłumaczenia. A panu Barańczakowi się udało. Polecam wszystkim, dużym i małym! Ja łyżkami mogłabym jeść! Z tego co wiem, jest jeszcze pięć innych książek Dr Seussa przetłumaczonych na język polski. Pewnie zakupię je wszystkie!
Do tego tytułu podchodzę też trochę sentymentalnie. Pewnego dnia wyguglowałam „Dr. Seuss po polsku” i trafiłam na blog Anety i tak poznałam wszystkie wspaniałe, dwujęzyczne, internetowe mamy!