Dzisiaj kontrowersyjnie! Kilka lat temu na rynku polskim pojawiło się kilka pozycji szwedzkiej pisarki i pedagog, które od razu wzbudziły mieszane uczucia w sercach rodziców. Każde z nas na tematy trudne rozmawia z dziećmi – taką mam nadzieję… ale żeby tak od razu na czynniki pierwsze rozbierać najbardziej intymne sfery życia? Pernilla Stalfelt opisuje życie bez filtrów, bez tematów tabu i bez zbędnego, według mnie, przekonania, że dzieci nie dadzą rady zrozumieć tego, czy owego tematu. Na Małą Książkę o Kupie w naszym domu było już trochę za późno – zainteresowanie fekaliami zniknęło bezpowrotnie…mam nadzieję. Zakupiłam natomiast Małą Książkę o Miłość i Małą książkę o Śmierci. Z książki o miłości dowiadujemy się o miłości do rodziców, do psa, do Boga, o miłości kobiety do mężczyzny czy kobiety do kobiety. Tekst jest prosty, z poczuciem humoru ale nie głupawy pod warunkiem, że czytamy go z dziećmi. Rysunki, również autorstwa pani Stalfelt są bardzo wyraziste i jednoznaczne, jak na przykład rysunek przedstawiający miłość fizyczną, z którego to rysunku moje dzieci zapamiętały zbyt zarośnięte łono kobiety. Z książki o śmierci dowiadujemy się co się dzieje z ciałem po śmierci, jak można powspominać zmarłego i czy można dostać kartkę pocztową od zmarłej cioci Krysi. Słyszałam krytykę, że książka ta nie traktuje śmierci poważnie. Gdyby ją tylko przeczytać i odłożyć na półkę, można by zgodzić się z tą opinią. Moim zdaniem chodzi o to, żeby te książki zapoczątkowały poważne i może czasem mniej poważne rozmowy z dzieckiem. Tak jak nie uchronimy się od miłości, nie uchronimy ani siebie ani dzieci od śmierci…czasem może być strasznie, smutno, przerażająco a czasem śmiesznie…ja jestem za!
P.S. Ela z Dwujęzyczności dodała jeszcze kilka innych książeczek bez filtrów. O, tutaj zapraszam!
Mam kilka takich książek dla dzieci „bez filtrów”- „bez flirtów”. Mój synek lubi takie książki – zdecydowanie woli od baśni…!!! Pewnie po prostu pomagają mu oswajać rzeczywistość lepiej niż baśnie.
Po Twoim wpisie wyjęłam z półeczki dwie.
Lecę pisać post.
Elu, masz rację – oswajają rzeczywistość i jeszcze, tak mi się wydaje, upewniają dzieci w tym, że te tematy „tabu” są poruszane nie tylko w domu ale na „zewnątrz” również. A to jeszcze bardziej ich przekuje, że to nie są tematy tabu i że można o wszystkim porozmawiać. A ty pisz! KOniecznie!
Ale fakt, faktem że niełatwe są te rozmowy, a dziecię chodzi i pyta i pyta i człowiek musi zmierzyć się, nie raz, nie dwa, ze sobą i swoją historią życia.
Racja Elu, racja!