Przemyślanki mamy Anki…

IMG_3616

… na temat wakacyjnego języka polskiego moich dzieci.

Zbliżając się do Starokrzepic, nakazałam wyłączyć dzieciom sprzęty elektroniczne, na których, nota bene, słuchały Grzegorza Kasdepki i pouczyłam je o ważności naszego pobytu w Polsce jeśli chodzi o rozwój ich języka. Nie mogę ich zmusić żeby do siebie mówili po polsku, ale poprosiłam żeby mieli na uwadze obecność osób niemówiących po angielsku, żeby korzystali z każdej sytuacji do rozmowy, żeby czytali reklamy podczas jazdy samochodem  – w naszym kraju ten środek przekazu języka polskiego jest bardzo rozwinięty – i żeby generalnie mówili ile się da. I tyle. Reszta miała się zadziać. A oto moje przemyślenia i obserwacje językowe:

…pierwszy raz dzieci odezwały się do siebie po polsku dnia czwartego – kłócąc się oczywiście, co jeszcze bardziej mnie ucieszyło bo w emocjach najczęściej mówi się w sobie bliższym języku. A dzieciory wyzywały się przy śniadaniu po polsku. I od tej pory, nie zawsze i zależy o czym, ale muszę przyznać, że mówią do siebie po polsku częściej niż w domu.

…Jaśka odwiedził kuzyn Mateusz. Język polski Mateusza, głównie dlatego, że jest Polakiem, jest, w mojej ocenie, na wysokim poziomie. Ma rozbudowane słownictwo, układa ładne, długie zdania i w porównaniu do niemowy Jaśka, Mateusz gada jak najęty. Na początku Jaśkowi było trudno znaleźć słowa do rozmów ze swoim rówieśnikiem. Próbował różnych strategii unikowych. Mateusz gada i gada o szkole i pyta Jasia jak u nich wygląda to czy owo. A Jaś na to, że „normalnie” albo „tak jak u was” czyli jakaś niepełna informacja i zdawkowe opisy. Parafrazował też zdania Mateusza odpowiadając na jego pytania. Albo używał uniku niewiedzy:

Mateusz: Jasiek, jak myślisz jakiego koloru jest mózg?

Jasiek (oczywiście, że wie): A ty wiesz?

M: Wiem

J: To powiedz

M: Ty pierwszy powiedz, ja ciebie zapytałem

J: a to jakaś gra jest?

M: nie, ale powiedz, wiesz?

Wtrąciłam się wyjątkowo i zapytałam czy Jasiek wie, tylko nie wie jak to jest po polsku. Powiedział, że tak. Powiedziałam mu wtedy, że jak czegoś nie wie, musi zapytać. Ani Kasia ani Jaś nigdy nie poprosili mnie o pomoc w przetłumaczeniu. Nie wtrącają też słów po angielsku do polskich zdań, co często słyszę u małych dzieci – myślę, że to taka świadomość odrębności dwóch języków u starszych dzieci i takie może poczucie porażki kiedy się nie zna słowa…nie wiem ale na pewno wy wiecie i mi pomożecie.

…po kilku dniach Jasiek coraz częściej używał dłuższych i bardziej skomplikowanych zdań mimo, że zasób słów jest u Jasia znacznie słabszy niż u polskich chłopców w jego wieku, używał słów, które zna do opisu stanu rzeczy czy sytuacji, których nazw nie znał. Fajnie, nie?

…książki wieczorową porą czytane były przez innych niż ja Polaków – a to wujek Tomek, a to babcia Irenka a to ciocia Ela. Fajnie bo dzieci słyszą inny głos, inny sposób czytania. W księgarni Matras spędziłam dwie godziny. Są tam super książki, piękne i ciekawe, nowe i te całkiem znane, z pięknymi rysunkami i w zachęcających okładkach. Dokupiliśmy kilka nowych pozycji i czytamy, opisywać będziemy później.

…jeszcze jedna fajna rzecz. Zaraz po przyjeździe do Polski kupiłam sobie poleconą płytę Dawida Podsiadło. Słuchałam jej w samochodzie a Kasia na to, że chciałaby jego jedną piosenkę (po polsku) mieć w swojej ekskluzywnej kolekcji muzycznej. Bardzo mnie to ucieszyło!

…i podsłuchujemy wszystkich wszędzie. Kasia jest zachwycona, że rozumie każde słowo ludzi w kolejce, w aptece, na basenie. Analizuje niesłyszane przez siebie wcześniej wyrażenia, formy językowe, dziwnie zbudowane zdania. Szczególnie interesuje się rozmowami nastolatków i ich językiem głównie krytykując młodzież za nadużywanie angielskich słówek w języku polskim. Dwa słowa, „mega” i „masakra” wzbudzają w Kasi szczególną niechęć.

To takie nasze „na gorąco” przemyślenia językowe…

9 myśli w temacie “Przemyślanki mamy Anki…

  1. olimama 22 lipca, 2013 / 8:47 pm

    Cudne te spostrzeżenia dzieciaków 😉 hm , co do słów mega i masakra, sama uzywam czesto…w sumie by sie moze dostosować do „naszej młodziezy” a może by być trendy ? i w temacie, mamą co kuma czaczę ;)) No a Podsiadło jest z Dabrowy Górniczej, wiec sama rozumiesz moje kibicowanie patriotyczne, no i chodził do LO , co to budynek widać z mojego okna ;)))- moje dziewczyny są MEGA dumne z Dawida ;))) Ja nieskromnie tez :)Nie mogę sie doczekać recenzji książeczek 🙂 No i W KaZdepce zmień literkę ;)))pozdrówka!

    • aniukowepisadlo 22 lipca, 2013 / 10:40 pm

      To to macie MEGA bohatera! A Kasdepka taki jeden mój kolega z Garmisch to chyba mi przyłoży za taką gafę. Poprawiłam.

  2. Ela 22 lipca, 2013 / 10:08 pm

    Aniu, czyli wszystko ok. Wszystko przebiega raczej według przewidywalnego schematu. Dobrze. Szkoda tylko, że czas tak szybko mija.
    Zostawiaj dzieci ile się da z polskojęzycznymi osobami.
    Ty biegaj po księgarniach.
    Wydaje się, że Twoim dzieciom odpowiadałoby zanurzenie w polskiej kulturze – (jakisik teatr, przynajmniej uliczny), muzea?… takie mam wrażenie. Da się?
    I mam poczucie, że warszawskie, nowe muzea by im podpasowały…
    A dzienniczek, a dzienniczek!!?? 😉
    Spokojnie! Odpoczywajcie i wsysajcie polskie nuty…

    • aniukowepisadlo 22 lipca, 2013 / 10:48 pm

      Elu…z tym biegnącym czasem to prawda ale dzieci tęsknią za górami i za tatą. Jutro kajaki czyli cały dzień z polskim językiem a potem oddaję dzieci na dwa dni do kuzynki. A ja? Jadę szukać hurtowni porcelany z Bolesławca na Śląsku. Teatry niestety mają wakacje…totalnie nieprzemyślana decyzja dyrekcji wszystkich teatró polskich. No cóż…było kino i będzie muzeum w Warszawie. A dzienniczek się pisze oczywiście!

      • Ela 22 lipca, 2013 / 11:34 pm

        Ojej, nie pomyślałam, że taty nie ma!!
        A góry to jest jakaś magia, ja już tęsknię, chociaż jeszcze nie wyjechałam 🙂
        Porcelana z Bolesławca piękna…kupuj.
        Jest bardzo dobrze! Wydaje się, ze będą dzieci zadowolone!!
        Mój mały już pyta, kiedy do babci pojedziemy… trzeba będzie jechać…
        Piszcie, spisuj, ile się da! Podziwiam, że udaje Ci się znaleźć czas! Wspaniali jesteście i już.

      • aniukowepisadlo 23 lipca, 2013 / 7:25 am

        Góry to rzeczywiscie magia i takie przywiązujące do siebie zbóje! Ale kocham bardzo! Kasia zdjęcia robi, każdego dnia i są super! A tobie dziękuję za inspiracje i za różne zadania domowe, które mi zadajesz! Staram się jak mogę i pochwalę się jak wrócimy!

  3. Ela 23 lipca, 2013 / 12:19 am

    A!!!
    Niech Kasia robi zdjęcia do dzienniczka – ładniejszy będzie i będzie miała miłą motywację.
    A Jaś by jakiegoś „półpatriotycznego” wiersza nie sklecił:-), może by jakieś częstochowskie rymy o polskiej rzeczywistości… dwa wersy dziennie wystarczy 🙂
    😉

  4. Dorota 23 lipca, 2013 / 4:21 am

    Aż mi się łezka w oku zakręciła … tak bardzo chcę do Polski. Ale cóż nie każdemu dane by w tym roku wybrać się do Ojczyzny.
    Cudownie, że dzieciaki mają okazję pogadać z ciotkami, wujkami, kuzynami – to są najlepsze lekcje języka. Kilka tygodni w Polsce dużo więcej da niż cały rok ślęczenia w szkółce polonijnej nad podręcznikiem 🙂
    Aniu, może niedługo Twoja Kasia i Jasiek nie tylko będą się kłócić po polsku? Moja dwójka (ku memu zdziwieniu i radości) coraz częściej rozmawia ze sobą po polsku.
    Pozdrawiam bardzo słonecznie i życzę dalszego miłego wypoczynku.

    • aniukowepisadlo 23 lipca, 2013 / 7:40 am

      Dorotko, ty na serio robisz świetną robotę jeśli te twoje dzieci mówią do siebie po polsku ot tak…super mama i super nauczycielka! Chylę czoła! Mam nadzieję, że moje też zaczną regularnie do siebie po polsku! Napisz poradnik!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s