Dwujęzyczna magia

DSC03509

Pogoda świąteczna sportom zimowym nie sprzyja! Jak już rozwaliliśmy sobie narty na kamiorach, pozbieraliśmy przebiśniegi po lesie i pozjeżdżaliśmy na sankach po zieleniejącej się już prawie trawie, trzeba było coś z resztą świąt zrobić. Mikołaja rozkminiliśmy kilka lat temu, inne stworzenia mniej czy bardziej boskie nigdy nie miały siły przebicia w naszym domu, a tu święta i magii potrzeba i czarów się zachciewa… Padło na Gandalfa i szajkę elfów oraz na starego znajomka – Harrego! Więc dzisiaj kochani, Harry Potter i Władca Pierścieni oraz zawarty w filmach aspekt dwujęzyczności!

Harrego Pottera cała nasza trójka zna na pamięć! Chris twierdzi, że jak będzie chciał zobaczyć praktyki oparte na wierzeniach w siły wyższe i zło w najróżniejszej postaci, CNN sobie włączy! Kasia swego czasu miała zeszyt ze wszystkimi zaklęciami i przepytywały się z koleżanką z tych zaklęć na stopnie! Teraz siedzą z Jasiem przed telewizorem i podpowiadają Harremu, na wypadek gdyby zapomniał swojej roli…No i padło pytanie z ust przesiąkniętej już dwujęzycznością córki, czy Harry jest dwujęzyczny. No wychodzi, że jest. I to taki czystej krwi dwujęzyczny…zasięgnął języka węży w wieku kilku miesięcy jak mi się zdaje. I to jaki zdolny dwujęzyczny?! Przy bardzo niewielkim wkładzie językowym, bo węże mało rozmowne są przecież, bez babć, dziadków, wężowych książek i sobotnich szkółek gadzich, Harry konwersował z wężyskami jak się patrzy. I tyle przeszkód w tej dwujęzyczności…znajomość tego języka nie była atutem młodego czarodzieja, językiem posługiwała się ogromna mniejszość (oksymoron?) istot żywych i tych trochę mniej żywych, no i społeczne poparcie dla języka węży też nie wróżyło sukcesu językowego! A tu jednak mówił…czyli, że można i tak…

Po Harrym przyszedł czas na Władcę Pierścieni.

Zanim o szajce pierścienia będzie, muszę się do czegoś przyznać…Każda dwujęzyczna mama (w ogóle każda mama) czasami gubi gdzieś tę ogromną walizkę wypełnioną kupą cierpliwości. No nie wiem…wyjdzie na spacer, przewiesi przez ramę roweru i zapomni, wlezie do banku, baba ją zagada i po walizce… no zdarza się. A bez cierpliwości złe rzeczy dzieją się z taką matką…ciemność na serce i rozum zapada, a usta zdają się tylko nikczemne słowa wypowiadać. I tak zamiast pozytywnego wzmocnienia wystrojonego w „pączuszki”, „cukiereczki” i inne wyroby cukiernicze, z ust matki dwujęzycznych dzieci czasami i takie coś wychodzi: „Dziecko, mów do mnie po polsku, do cholery jasnej!”. Proszę kamieniami w moją stronę nie rzucać!

Wracając do tematu…

Władcę Pierścieni oglądaliśmy, nie czytając wcześniej książek, po raz pierwszy. Bardzo nam się podoba! Mam kilka zastrzeżeń co do długość filmu i natężenia scen batalistycznych, ale cała reszta jest super! A że od razu muszę się w kimś zakochać w każdym filmie, to się zakochałam w Aragornie i na nim też cała moja uwaga się skupiła. A tu niespodzianka… Aragorn jest dwujęzyczny! I złotousty Legolas i inne elfy również…Kasia od razu się zainteresowała i dowiedziała się, że ten tolkienowski język elfów ma swoją gramatykę i są ludzie (i elfy oczywiście) którzy „nauczyli się” istniejącego tylko w książkach języka. Niesamowite…a kysz sarkazmie przebrzydły! Kasia, wraz z przyjaciółką, postanowiły się tegoż języka nauczyć, bo mówienia do siebie po polsko-słowacku nie jest już cool! O postępach będę donosić!

Jest taka scena w filmie kiedy to Elfrond (Elf dyrektor) rozmawia ze swoją córka, piękną Liv Tylor w przebraniu elfinki Arwen. Mieszają języki, raz po ludzku, raz w języku elfów. Kasia wsłuchana w tę rozmowę w dwóch językach zauważa, że po tym jak ojciec odzywa się do Arwen w języku elfów, ta odpowiada po ludzku…na to oburzona Kaśka rzuca do panienki: „Mów do taty po elfiemu, do cholery jasnej!”

Cieszyć się? Nie cieszyć?

6 myśli w temacie “Dwujęzyczna magia

  1. Anonim 3 stycznia, 2014 / 8:03 pm

    Hahahaha… ojejkuś… żeby tak moja Koza chciała docenić tę swoją dwujęzyczność… żeby tak fuknęła na Kozaka, gdy się zapędza w angielski, mówiąc do mnie…

    Ja ostatnio nie tylko na kamienie zasługuję ale i na młyńskie koło, bo – spokojnie, rzeczowo – ale postawiłam sprawę na ostrzu noża – Koza ma się pilnować i mówić do mnie po polsku, bo słyszałam, że potrafi!!! Np. rozmawiała z Alicją – córką Twojej znajomej, Aniu. I nie widziałam, żeby Koza się przy tym pociła. Jakoś się dziewczyny dogadywały.

    Hej… musisz przeczytać książkę (Władcę Pierścieni). Film to film, a książka…

    Pozdrawiam!

    • aniukowepisadlo 3 stycznia, 2014 / 11:53 pm

      No podobno, że sobie świetnie radziła rozmawiając z Alą…one wszystkie potrafią tylko żeby tak się chciało jak się nie chce, nie? Ja za chwilę jakieś kary cielesne wymyślę jak nie będą mówić po polsku – wyrywanie po jednym włosie za każde słowo po angielsku może?

      • Anonim 7 stycznia, 2014 / 8:08 pm

        Albo pstryczek w czubek nosa… 😉 Albo po prostu odegram atak serca i zwalę się na podłogę z kartką u szyi – mów do mnie po Polsku, albo serce mi pęknie…

      • aniukowepisadlo 8 stycznia, 2014 / 11:39 am

        I to jest pomysł z tym atakiem :-)!

  2. CzarnyPieprz 3 stycznia, 2014 / 10:35 pm

    :)ja też się kiedyś zakochałam w Aragornie, czyli Włóczykiju aka Obeirzyświecie”) Nie pamiętam już dokładnie ale wydaje mi się, że Aragorn był wielojęzyczny.
    Pamiętam, że kiedyś było nawet forum języka elfickiego, wiem, bo mój syn był czynnym użytkownikiem. Na szczęście później przerzucił się na języki bardziej użyteczne.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    • aniukowepisadlo 3 stycznia, 2014 / 11:50 pm

      CzarnyPieprzu, BARDZO mi miło, że zajrzałaś tutaj…Forum języka elfickiego? Maaaaatkooo! Nie powiem Kasi nawet…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s