Zemsta ślinika luzytańskiego

Jak w dobrym kryminale, zaczęło się od morderstwa. Na załączonym pod tekstem zdjęciu, widać miejsce zbrodni. Pewnego ranka, lekko zaspana, zeszłam na dół i półprzytomna włączyłam ekspres do kawy oraz otworzyłam przesuwne drzwi na taras. Otwieranie drzwi to proces raczej bezmyślny, a w moim wypadku raczej na pewno bezmyślny. Tak więc w momencie kiedy moje ramię przesuwało drzwi, oczy moje zobaczyły nagiego ślimaka (ślinika luzytańskiego) w punkcie zaznaczonym na zdjęciu numerem 1. Zanim mózg dostał taką informację i bez większego pośpiechu przekazał ręce, żeby się zatrzymała w swoim ruchu przesuwającym drzwi, było już po ślimaku. Został zgnieciony, a jego brunatne płyny ustrojowe rozlały się po mlecznej szybie drzwi. Przeprosiłam ślimaka, matkę jego i ewentualną rodzinę, którą po sobie zostawił, umyłam drzwi wstrzymując silny odruch wymiotny, po czym wypiłam świeżo zaparzoną kawę. I wydawać by się mogło, że na tym koniec. 

Nie. To nie był koniec. Był to natomiast początek koszmaru – codziennego, porannego sprzątania, mycia ściany, szyby i powstrzymywania odruchu wymiotnego. Był to również początek zaburzeń w ekosystemie naszej rodziny. Od tego dnia, codziennie rano na ścianie widoczne były ślady mazi pozostawione przez ślimaka, lub, co jest bardziej prawdopodobne, przez mnogie ślimaki. Ścieżki lepkiego śluzu wiły się na ścianie i dochodziły do wysokości kolan, co oznaczało brawurę i arogancję mięczaków. Z dnia na dzień pozwalały sobie na coraz więcej. Autostrady kleistej wydzieliny budowały się nocą coraz to dalej w głąb kuchni. Vendetta, jednak, to nienażarta sztuka i jak tylko ślimaki poczuły, że mogą sobie pozwolić na więcej, to sobie pozwoliły. 

Na zdjęciu, opatrzone numerem dwa, są dwie miseczki z jedzeniem dla kota. Mamy trzy koty, ale te dwie miseczki należą do najbardziej kapryśnego kota – księżniczki Louise. Obie miski muszą być czyste i pełne chrupiącej karmy, choć jej puszystość Louise, wyjada jedzenie wyłącznie z jednej. Druga jest na wszelki wypadek, ale broń Boże, nie na wypadek innego kota. Chłopaki kociaki mają swoje miski za rogiem. I do tej pory stosunki między kotami oraz kotami i psem były poprawne. Głodne zemsty za śmierć współlokatora szczeliny w ścianie ślimaki, postanowiły rozpieprzyć ten porządek. Zabrały się za paćkanie Louisowych miseczek, jedzenia w nich się znajdującego, drewnianej podstawki i metalowych nóżek. Jedzenie do wyrzucenia – księżniczka nie tknie pokrytego wydzieliną najdroższego na rynku greckim, suchego jedzenia dla kotów- miski i podstawka do mycia. A wiecie jak trudno domyć milimetrowe zakamarki w takiej maleńkiej podstawce na miski? Bardzo trudno! I choćby nie wiem jak myć, to zawsze jakaś niteczka klejącej mazi zostanie. A jak zostanie, to Louise ją wyczuje i jedzenia nie ruszy. Ruszy za to po jedzenie swoich braci. Co na to koci bracia? Niewidomy łakomczuch Homer nie wie kto mu zjada karmę. Wie tylko, że karmy nie ma. Maleństwo widzi i wie. Czasem pogoni Louise, która wie, że Maleństwo ma pęknięty, i zrośnięty!!, kręgosłup i nie biega zbyt szybko, więc po dwóch susach odwraca się i daje inwalidzie z liścia. Tak, czy siak, miski chłopaków są puste. Co robić? Najlepiej iść do psiej siostry i wyjeść jej jedzenie, które jest większe, pewnie ciężkostrawne i być może niezbyt smaczne choć to najdroższe na rynku greckim, jedzenie dla psów seniorów. Podczas gdy koty siedzą w wielkiej misce Izzy i wcinają jej jedzenie, ona stoi nam nimi i się wkurza, warczy, czasem szczeka. Koty nie reagują. Tak obżarty, nieodpowiednim, psim jedzeniem kot wyrzyga wszystko gdzieś w trudno dostępnym miejscu. I znów sprzątnie i znów z trudnem przełykam cofnięte do gardła śniadanie.

A gdzieś w ciemnych czeluściach szpar między przesuwnymi drzwiami a ścianą, pochowane w swoich kryjówkach, dumne z siebie, nagie ślimaki ocierają się o siebie (no bo nie mają rąk do radosnego zacierania) z zadowoleniem i poczuciem spełnionego obowiązku zemsty wobec zamordowanego współtowarzysza. 

Jeśli macie pomysły na oduczenie ślinika luzytańskiego łażenia po ścianach i obśliniania jedzenia Louise, dajcie znać! Będę wdzięczna! Zwierzęta również!

13 myśli w temacie “Zemsta ślinika luzytańskiego

  1. kaczka 11 października, 2020 / 12:14 pm

    Piwo! Podobno slimaki wabi piwo. A konkretnie zapach drozdzy. Pytanie, czy jak im odkapslujesz puszke to, czy te, ktore was przesladuja pojda sie tam utopic, czy zwabisz reszte z calej wsi. Angielscy ogrodnicy wkopywali puszki z piwem na dnie zeby wabic slimaki w pulapke. 😀Nade wszystko zas wspolczuje!

    • aniukowepisadlo 12 października, 2020 / 8:11 am

      Chyba spróbujemy z tym piwem. Chris się trochę zastanawia czy koty lubią piwo. Wyobrażasz sobie rano wstajemy a tu w miseczce utopione ślimaki a obok pijane koty leżą. A tak serio…trochę nie chcę iść topić. Może takie miseczki poukładam z niewielką ilością piwa tworząc ścieżkę piwną do ogrodu sąsiada :-)!

  2. CiociA 11 października, 2020 / 12:42 pm

    Sól pomaga. Problem w tym – jak rozsypać sól na pionowa szybę 🤨

    • aniukowepisadlo 12 października, 2020 / 8:03 am

      No właśnie, na pionową szybę i pionową ścianę. Ale to po to, żeby się ślizgały, czy żeby tam nie łaziły? Bo wtedy może posypiać pod ścianą i pod drzwiami?

  3. cieniewiatru 11 października, 2020 / 1:49 pm

    no no no, vendetta jak nic, kto by pomyślał 😉
    niestety nie znam sposobów oduczenia, znam z opowieści sposób unicestwienia… ale to może tylko wzmóc wojnę

    • aniukowepisadlo 12 października, 2020 / 8:04 am

      Mściwe cholery! Tak, nie posuwałabym się zbyt daleko, bo właśnie boję się wzmożonego ataku większej liczby zwołanych ślimaków :-)!

  4. Agnieszka 11 października, 2020 / 3:25 pm

    A gdyby tak ścieżki ślimacze posypać solą? Tak gdybam, choć pod wpływem soli mogą śluzować mocniej…a wówczas..ech 🙃

    • aniukowepisadlo 12 października, 2020 / 8:09 am

      Mogą śluzować mocniej no i problem z posypaniem pionowych powietrzni. Albo zaczaję się na nie w nocy i posypię je solą :-)! To mi przypomina jak kilka tygodni temu dostaliśmy miseczkę „przepysznych, świeżutkich” ugotowanych ślimaków od właścicieli naszego domu. Musiałabyś widzieć nasze miny!! Kiedy przeprowadziliśmy się na Kretę i zabierałam dzieci na targ, one „wykradały” żywe ślimaki, które próbowały uciekać z koszyków i wypuszczały je na trawę. A tu nagle takie rarytasy w niedzielny poranek. Znów mnie mdli….:-)!

  5. Marian 18 października, 2020 / 7:47 pm

    Aniu,czytałem kiedyś,że w hodowli ślimaków ( a są takie,ale to chyba winniczki) stosuje sie pastuchy elektryczne. Nie ,nie takie jakie kojarzą się nam z pastwiskami dla bydła rogatego. W naczyniach podobnych do dużych kuwet wykładane jest żarcie dla ślimaków a na ich ściankach naklejone są takie jak gdyby paski foli metalowej na materiale izolacyjnym. Do nich wystarczy podłączyć zasilanie… nie nie jakieś tam kilowolty! wystarczy np popularna bateria plaska 3R12 dająca napięcie 4,5V To już wystarczy aby,,bestie,, oślizłe pozostały w ,,zagrodzie,,
    Jak to ,,ubrać,, w zastosowanie u Ciebie,nie wiem,ale może Ktoś podpowie…

    • aniukowepisadlo 14 grudnia, 2020 / 10:40 am

      Marian, brzmi jak jakiś obóz pracy dla ślimaków! Ale najbardziej to przepraszam, że nie odpowiedziałam wcześniej (nie dostałam powiadomienia o komentarzu), bo wydaje się, że po sprawie. Ślimaki się wyniosły! Albośmy je sami wynieśli, bo napuściliśmy na nie koty! Wydaje się, że potomstwa w szczelinie w ścianie już brak więc mamy kilka miesięcy spokoju!

  6. 5000lib 29 listopada, 2020 / 4:32 pm

    Podobno by utrudnić ślimakom swobodne przemieszczanie się, warto rozsypać żwir, albo skorupki jajek średnio widzę funkcjonalność tego rozwiązania na tarasie… Można rozsypywać trociny, (lub gruboziarnisty piasek) to także…, nie wspominając o korze lub igliwiu, czy o popiele, ale podobnież ślimaki nie przepadają za towarzystwem innych roślin takich jak czosnek czy cebula… Nie wiem, nie sprawdzałam. „Ślimak,ślimak pokaż rogi”… Albo lepiej nie… Toż to wcale nie mięczak jest, to twardy zawodnik… Jeden taki osobnik J jest w stanie złożyć w ciągu swojego życia czterysta pięćdziesiąt jaj. Współczuję daj znać, jak idą postępy!

    • aniukowepisadlo 14 grudnia, 2020 / 10:43 am

      Przepraszam cię, ale albo nie dostałam, albo przegapiłam powiadomienie o komentarzu. Dzięki za wskazówki i chęć pomocy, ale chyba mamy je z głowy, przynajmniej przez kilka następnym miesięcy. Jakoś same wyginęły. Przyznam, że nasłaliśmy na nie koty (pokazałam palcem ślimaka kotom i odeszłam od drzwi). Nie wiem czy one coś zrobiły, czy tylko im przemówiły do rozumu. Chcę wierzyć, że to drugie! Ale że 450 jaj?? Niesamowite!

      • 5000lib 17 grudnia, 2020 / 11:44 pm

        To dobrze. że przeszło… :-).

Dodaj odpowiedź do aniukowepisadlo Anuluj pisanie odpowiedzi