Jak to Jasiu modlić się zaczął i inne przygotowania do świąt…

pitu

Jak wszyscy wiecie naszej rodzinie do kościoła pod stromą górkę, dzieci z niepobłogosławionego związku, ojciec sekularny humanista, matka zagubiona wychowanka kościoła katolickiego. Jednymi z naszym bliższych przyjaciół jest pastor protestancki i jego żona – moja cudowna przyjaciółka Danielle. Chodzimy do „ich” kościoła dwa razy w roku (przez ich samych nazywani jesteśmy Chreasters i to pół-zdrajcy bo nie w „swoim” kościele) żeby uczynić te święta bardziej uroczystymi, żeby utrzymać tradycję i bo mi się tak po prostu podoba…Dzieci wiedzą tyle samo na temat hinduizmu ile wiedzą na temat katolicyzmu. W domu się nie modlimy, nie straszymy grzechami i nie nagradzamy bramami nieba. Źle robię? Dobrze? Nie wiem. Nie interesuje mnie co myślą inni i nie mam zamiaru nic robić wbrew sobie.

Jednak religia pozostała obecna w naszym domu choćby w języku. Tak więc jak coś się stanie, Matka Święta wzywana jest na pomoc, „Booooooże” pojawia się równie często jak „Jeeeeezuuuu”. No i podczas którejś wieczerzy Jasiek strasznie się ekscytował baseballem, który miał się zdarzyć następnego dnia. Powiedziałam, że ma padać deszcz a wtedy nici z treningu. Powiedziałam też, „ty się tylko módl żeby jutro nie padało.” No i zaczęło się…co to modlitwa? A jak to się robi? A czy to działa? W jakim języku? I najlepsze…czy jak się pomodli w dwóch językach to modlitwa bardziej podziała? Rozmowa toczyła się bardzo długo, starałam się trzymać się z daleka od mojego religijnego wychowania ale też nie zrażać, nie wyśmiewać i nie zniechęcać do wiary NIE do kościoła. Były momenty straszne jak wtedy kiedy próbowałam mu wytłumaczyć mój „pomysł” na zmarłych otaczających nas zawsze i wszędzie…ci, którzy znają Jasia mogą sobie łatwo wyobrazić wielkie, wystraszone oczy i wypowiedziane przez łzy „czy to znaczy, że dziadek Gienek jest w tym pokoju?” Były też śmieszne momenty kiedy Jasiek zapytał czy mogłabym jeszcze raz powiedzieć ten „wierszyk” o Ojcu Naszym w Niebie. Jestem pewna, że wielu z czytających stwierdzi, że straszność i śmieszność tych sytuacji można by było odwrócić…no cóż…moja, subiektywna opinia jest właśnie taka… Ale najbardziej cieszę się ogólnie z tej rozmowy, że się odbyła, że dzieci zadawały mnóstwo pytań, na niektóre nie miałam odpowiedzi i wtedy „a co TY myślisz?” bardzo pomagało. Bardzo ważna i interesująca rozmowa z dwojgiem bardzo mądrych dzieci! Jestem z nich bardzo dumna! Mam nadzieję, że to co robimy pomoże moim dzieciom być dobrymi ludźmi…ale która z nas nie ma takiej nadziei…

 

Z frontu Achillesowego…dzisiaj moja Ola zdjęła mi szwy, z zaskoczenia, szybko i zupełnie bezboleśnie! Nie bolało zupełnie NIC a tak się denerwowałam…potem lampka wielkanocnego winka i święta oficjalnie rozpoczęte.

 

Wesołych Świąt!

 

PS. Trochę się denerwuję, że taka „publiczna” teraz jestem. Tak więc nic o tym nie piszę i udaję, że to mój stary prywatny bloguś. Bardzo chciałabym dodać jakieś zdjęcie ale nie umiem…ktoś pomoże może?

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s