Co w szkole słychać…

O ile u Kasi różnica między negatywnymi a pozytywnymi doświadczeniami w szkole jest raczej mała – amplituda głównie płaska – o tyle u Jasia albo jest super albo do dupy! Pisałam wprawdzie o Kasi niezrównoważonej metodycznie pani od niemieckiego ale tak naprawdę to półprofesjonalizm i brak części mózgu tej pani dotknął bardziej mnie niż moje dziecko. Totalnie na luzie przebrnęła przez pierwszy kwartał roku szkolnego z samymi A, bez nadmiernego wysiłku bo kto by się tam przejmował tablicą Mendelejewa i że się nie zgadza liczba jakiś atomów czy czegoś tam w równaniach chemicznych czy jakichś tam „freak’n chemistry stuff.” Albo rodzaje tropizmów u roślin światłolubnych czy też rozpoznawanie stanów amerykańskich po kształcie, po skrótach literowych i po symbolach na ćwierćdolarówkach (tutaj byłam pod wielkim wrażeniem). Pierdoły jakieś! Na wywiadówce wszyscy mówili, że Kasia zdolna, że nie ma problemów, że potencjał jest tylko chęci mogłyby być większe. I choć po metodyce jestem to po wyczerpaniu sposobów na pozytywne wzmocnienia dochodzę czasem do wniosku, że sposób jednego z nauczycieli w liceum – dopinanie do oddawanych klasówek ze słabymi ocenami podań o pracę w McDonaldzie – nie wydaje mi się zbyt okrutny. Czas zabrać dziecko do McDonalda i to nie na frytki!

Pani od Jaśka młoda jest, pełna pomysłów, energii, miła sympatyczna z ogromną wiedzą metodyczną, którą wdraża na każdym kroku. Wpadła na pomysł, żeby wywiadówki (u nas to zawsze nie całą klasą a rozmowa rodzica z nauczycielem) były prowadzone przez dzieci. Sceptycznie do tego podeszłam ale w długi, kręty centkowany jęzor się ugryzłam. I byłam zachwycona! Każde dziecko miało przygotowany folder z zestawieniami testów, wyników z czytania, pisania i matematyki. Była i tabelka ze swoimi własnymi oczekiwaniami i oceną dziecka czy udało mu się je osiągnąć czy nie, co musi jeszcze poprawić a z czego powinien być dumny. Zastanawiam się jak by się to odbyło gdyby Jasiek miał jakieś problemy z nauką lub z zachowaniem…nie wiem. W Jasia przypadku wyszło wspaniale! Jasiek był pewny siebie, dobrze przygotowany, nie chichrał się, nie wstydził, powiedział co miał powiedzieć, podziękował za przybycie i git! I to był Jasiek dumny, ukontentowany, szczęśliwy, spełniony, rad i podbudowany a potem nastąpił „dzień śmierci”…

Przedstawienie kilku aktów. Akt I, który rozegrał się podczas przerwy obiadowej na placu zabaw i Akt II, również na placu zabaw ale po szkole. W Akcie I występuje pięciu aktorów a w Akcie II tylko czworo. Tajemniczo niewystępujący w Akcie II chłopiec, którego nazwijmy G (jeszcze mnie wyguglują i będzie afera), w Akcie I wymyślił Sex Club do którego członkostwa namawiał pozostałą czwórkę bohaterów. Bohater o symbolu J (tak, to Jasiek) miał się bronić przed członkostwem w takim niecnym klubie ale G popchnął go i nakazał należeć. W Akcie II czworo pozytywnych bohaterów rozmawiało o głupocie klubu i rozmowa nieoczekiwanie zeszła na seks. Bohaterowie (z których dwóch to synowie medyków) mieli mówić jakieś niestworzone rzeczy o tym, że kobieta i mężczyzna muszą uprawiać seks żeby powstało dziecko oraz takie dyrdymały jak fakt, że dziecko wychodzi przez pochwę. Niemniej jednak wszyscy bohaterowie byli lekko zdegustowani własnymi słowami i postanowili kontynuować zabawę w turlanie się z błotnistej górki! W trakcie Aktu II pojawia się tajemnicza osoba, która w tym akcie nie wypowiada żadnego słowa, przysłuchuje się tylko uważnie rozmowie, za to Akt III należy tylko do niej. W monologu kobieta (udało się ustalić na podstawie używanych przez świadków zaimków osobowych) ostrymi słowami wyraża obawę o bezpieczeństwo swoich dzieci w tak zdemoralizowanym środowisku, oskarża niefrasobliwych rodziców tych dzieci o sianie zgorszenia i herezji (bo przecież każdy wie o powszechnych niepokalanych poczęciach wśród wierzących a o przypadkach odnajdywania dzieci w kapuście czy też wizytach ptaków różnorodnych w przypadku ateistów) pada słowo molestowanie i wszystko to gładko przechodzi w Akt IV kiedy to czwórka znanych wam już bohaterów staje przez dyrekcją placówki i wychowawcą swoim. W tym dramatycznym akcie bohaterowie zostają osaczeni krzyżowym ogniem pytań na temat czy, kiedy, kto, co i dlaczego. W połowie tego aktu pada litera G i bohater ten zostaje sprowadzony. Wtedy pada najtrudniejsze pytanie „kto wpadł na pomysł klubu?” Zapada cisza przerywana szlochem i szybkimi oddechami i kiedy wisi nad nimi groźba piwnic pełnych tortur, bohater J mówi, że słyszał o seks klubie od swojej siostry K. No to poszło…następny akty były krótkie acz intensywne…Rozmowa wychowawcy z mamą bohatera J (jak już nie możecie się połapać, chodzi o mnie teraz), niedowierzanie i obietnica rozmowy. Akt następny w domu J, płacz i przyznanie się to kłamstwa w sprawie siostry. J przyznaje się, że wymyślił to bo nikt nic nie mówił a on bał się powiedzieć prawdę bo G stał obok niego.

Następnego dnia rano, po nieprzespanej nocy i niezjedzonym śniadaniu J umierając ze strachu mówi o wszystkim wychowawcy i kierownictwu placówki. Wychowawca pociesza i gratuluje odwagi a oglądający zbyt wiele seriali kryminalnych kierownik nakazuje J nie rozmawiać z kolegami w obawie o przepływ informacji. On sam będzie przesłuchiwał wszystkich pojedynczo (co oczywiście powinno się było wydarzyć wcześniej ale kogoś poniosła wojskowa fantazja). Akt ostatni odbywa się w gabinecie kierownika. Występujący to mama bohatera J i sam kierownik. On z przymrużonymi oczami mówi, że przesłuchał wszystkich jeszcze raz i wyszło na to, że J kłamie bo inni bohaterowie nie zgłosili obecności G podczas rozmowy (szkoda, że nie sprecyzowane zostało czy podczas rozmowy w Akcie I czy w Akcie II). A co mama bohatera J zrobi z tym oszustem to już jej sprawa, nie jego! Kurtyna powoli opada…

O kurwa mać jak się wściekłam! Żaden Colombo czy detektyw Monk z Bożej łaski nie będzie mi dziecka kłamcą nazywał! Porozmawiałam z dwoma innymi rodzicami i okazało się, że jeden w czasie przesłuchania nie powiedział nic bo płakał cały czas a jedna koleżanka nie była przesłuchiwana bo według dyrektora „w ogóle nie powinna się tam znaleźć.” A Jasiek został takim koziołkiem ofiarnym bo rzeczywiście skłamał mówiąc o Kasi, jąkał się i nie ma ojca pułkownika. A wszystko to po to żeby zatuszować nieudolność radzenia sobie z taką sytuacją (mamy przecież pedagoga szkolnego od tego), fakt, że dali się chyba za bardzo wkręcić przez jakąś walniętą idiotkę, że rozdmuchali sytuację trochę za bardzo i przede wszystkim, podsłuchana przez moherowego szpiona rozmowa odbyła się po szkole i nie powinno ich to nic obchodzić co się wtedy dzieje i o czym rozmawiają dzieci. No jeszcze jeden malutki niuansik – kompletnie niewinna, bardzo poprawna i prawdziwa rozmowa bardzo grzecznych, mądrych i szanujących siebie i innych dzieci o rozmnażaniu człowieka.

Przyszłam do domu, Jasiek się wyryczał, wygadał, totalnie nie wiedział, czy dyrektor pytał o Akt pierwszy czy drugi, wszystko mu się pomieszało, nienawidzi szkoły, wymiotować mu się chce i „zapomniał jak być szczęśliwym”.  Chlapnęłam sobie butelkę wina i wywaliłam taki email do dyrektora, że pewnie mu buty spadły jak przeczytał. Wytrzeźwiałam, przeczytałam jeszcze raz, nie zmieniłam nic oprócz paru przecinków. Chris przyszedł i wyjątkowo nie zmienił nic i wysłaliśmy. Rano o 7.00 piękny email od dyrektora, że przeprasza, że rzeczywiście nie jest ani psychologiem sądowym ani detektywem, dzieci nikogo nie zgwałciły i następnym razem może rzeczywiście należy zacząć od półmózgowych moherowych idiotek z corocznie i tylko dzięki bożej łasce pojawiającym się dziecięciem. Poprosił o rozmowę ze mną i obiecał porozmawiać z Jasiem o tym jak tu naprawić jego niechęć do szkoły i odbudować poczucie bezpieczeństwa. Grzecznie odmówiłam rozmowy twierdząc, że nie mamy już o czym gadać, równie grzecznie poprosiłam żeby zostawić Jasia w spokoju, że będzie czuł się bezpieczny jak się go nie będzie podsłuchiwać, przesłuchiwać i traktować jak kryminalistę.

A to zdjęcie Jasia z prowadzonej przez siebie wywiadówkiwywiadowka

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s