Byłoby beznadziejnie przewidywalnie i nudno gdyby na święta było wiosennie, ciepło, kolorowo od kwiatów i zielono od świeżej trawki. Byłoby „jak zwykle” gdybyśmy do kościoła, do którego i tak nie uczęszczamy, poszli w balerinach i żakieciku z krempliny. Byłoby banalnie gdyby w ogródku po młodej trawce, między stadem wielkanocnych króliczków skakały dziewczynki w pastelowych sukienkach i w białych lakierkach. I jak nieciekawie byłoby gdyby po drugiej stronie tegoż porośniętego konwaliami ogrodu, chłopcy w spodenkach do kolan i w marynarkach w biało-niebieskie paski, z badylkiem w ręku poganiali baranki i motyle. A wszystkiego pilnowałby Kazik oczywiście!
A tak… interesująco mamy! Kurczaki jeszcze z pół roku się nie odważą się wykluć, króliki to chyba tylko w pasztecie, jajka w drodze do kościoła (koniecznie do tego, do którego nie uczęszczamy) zamarzną a dzieci w puchowych kurtkach i buciorach po pachy pójdą na sanki czy narty! A jakie emocje? Każdy tylko ręką macha i oczami przewraca na wspomnienie świąt. A co to za świąteczna pogoda? Kto to widział zimę pod koniec marca? Hasła typu: pomóż wiośnie, jedz śnieg na Facebookach!
A mnie to wisi…dom przystrojony tak, że wszyscy się oczami potykają o jajeczne choinki, okna umyte – zamarzły oczywiście ale umyte, sałatka ziemniaczana (rarytas na obczyźnie) się robi, pościel dla gości wielkanocnych wywietrzona i dwie kopy jaj kurzych kupione! Wczoraj z garmischowymi dziewczynami miałyśmy śniadanie wielkanocne o dwudziestej wieczorem okraszone alkoholem ale również jajecznym! I takie świętowanie lubię!
Takiego i innego, byleby zdrowego, wesołego, spokojnego i z rodziną i przyjaciółmi spędzonego Alleluja wam życzę!