Ameryka – część druga (medialny atak na rząd)

DSC03213

Powodów mojego wyjazdu do Stanów było kilka. Jako posiadaczka zielonej karty przyszłej obywatelki Stanów Zjednoczonych jestem zobowiązana do corocznego przekraczania granicy. Słuszność tego przedsięwzięcia jest, co najmniej, wątpliwa biorąc pod uwagę fakt, że teoretycznie mieszkamy na terenie Stanów Zjednoczonych. Niemniej jednak Chris podejrzewający nieścisłości w przepisach i kompletny brak logiki w amerykańskich strukturach wojskowych, nakazał jechać. Na lotnisku w Stanach przyjęli mnie jak swojego. Popatrzyli w szczere, słowiańskie oko, sprawdzili czy pilnikiem nie usunęłam linii papilarnych sprzed roku i powiedzieli, że witają. Na wszelki wypadek zabrałam ze sobą zabezpieczenie w postaci syna mojego jedynego, pełnoprawnego obywatela Stanów Zjednoczonych dzierżącego w dłoni dokument swej amerykańskiej tożsamości. Janka, ma się rozumieć, powitali z honorami. Powiedzieli, dla odmiany, że witają w DOMU! Janek był kolejnym powodem wyjazdu do Stanów. Baliśmy się, że jeszcze kilka lat i Jasiek zacznie chodzić do kościoła, hodować krowy i pić piwo. Ojczyznę trzeba dziecku wreszcie pokazać. Tylko dlaczego oczami matki Europejki? Matka jak nie wie, to zmyśli, nie dopowie, przejdzie obojętnie obok ważnego pomnika, nie dosłyszy pytania, nie doczyta opisu, a na koniec zgubi się i gapiąc się na mapę ominie szerokim łukiem Biały Dom. Ciekawe jest to z jaką łatwością Chris powierzył swojego syna – niewykształconego jeszcze Amerykanina – w moje niemrawe, europejskie łapy. Ufa mi czy co? Zaufanie, zaufaniem ale ubezpieczyć się trzeba. Więc zapewnił nam Chris przyjaciół, którzy zrobili wszystko żeby pokazać nam atrakcje stolycy, doedukować, uczulić na piękno, powagę i znaczenie historyczne atrakcji. Załatwił piękną pogodę i wydrukował wszystkie potrzebne mapy z zaznaczonymi na turkusowo trasami spacerowymi. Ale, że Chris człowiekiem jest i popełnia błędy, nie pomyślał o tym, żeby osobiście zająć się grupą Republikanów, którzy w odpływie zdrowego rozsądku pozamykali wszelkie atrakcje, którymi byliśmy zainteresowani. Tak więc muzea widzieliśmy tylko dwa. Dobrze, że na lotnisku muzea miały otwarty sklep, to człowiek zobaczył czego nie widział. Skalnego Lincolna nie udało nam się zobaczyć, bo na schodkach był napis, że sorry, ale rząd się nie dogadał i oglądania nie będzie. Dwa autobusy weteranów siłą wtargnęły na teren Pomnika II Wojny Światowej wraz z tłumami dziennikarzy przekazujących skołowanemu społeczeństwu konsekwencje nieprzemyślanych wyborów. Nam się nie udało…byliśmy za młodzi żeby udawać weteranów.

Janek ze spuszczoną głową szedł wzdłuż słynnego mallu wyzywając Republikanów od głupków i idiotów (ma dość zawężony słownik w tym temacie – nadrobimy!). Jakieś dwie łąki przed budynkiem kongresu stała sobie objazdowa stacja telewizyjna czekająca na rozgoryczonych przechodniów, którzy chcieli podzielić się swoimi opiniami na temat. Janek zobaczył stację na kółkach i postanowił, że powie co mu na wątrobie leży. Jak powiedział, tak zrobił. Powiedział, że wprawdzie jest Amerykaninem, ale to jego pierwsza wizyta w ojczyźnie, że mieszka w Niemczech i bardzo chciał przyjechać tutaj i zobaczyć Waszyngton i że jest zły na rząd i smutny, że wszystko jest zamknięte i nic nie może zobaczyć. Tak powiedział. Rozdygotana matka zrobiła z tego wszystkiego dwusekundowy filmik z nogami pana kamerzysty w roli głównej. Mam nadzieję, że głos opinii publicznej do pijących herbatę Republikanów dotarł i że pójdą po rozum do głowy. Jak nie, trzeba będzie wsiąść w samolot, polecieć do Waszyngtonu i znów im nagadać. Wszystko, cholera na mojej głowie, nawet Ameryka!

 

DSC03200

DSC03201

DSC03214

11 myśli w temacie “Ameryka – część druga (medialny atak na rząd)

  1. Kamila 9 października, 2013 / 9:58 am

    pierwsza wizyta u juz w telewizji 🙂

  2. ciocia bardzo zdziwiona:)) 9 października, 2013 / 10:29 am

    słyszałam, żę za chwilę Jaś ma występy u Oprah. ale podobno o odchudzaniu, na początek??? za to w panelu z Bieberem? to możliwe???:))0

  3. Anonim 10 października, 2013 / 2:08 pm

    Aniu… atrakcje zostały zamknięte przez rząd (goverment) – nie przez ugrupowanie partyjne (Republikanie). Patrie polityczne nie mają tego typu uprawnień. Nie mogą zamykać instytucji państwowych. (To gwoli wyjaśnienia, bo wiem, że wszystko działo się w biegu i pewnie detale gdzieś umknęły).

    • aniukowepisadlo 10 października, 2013 / 2:49 pm

      A to ja wiem! Ale to był bardzo daleki skrót myślowy, bo wiadomo kto za tym wszystkim stoi. Żaden detal nie mógł mi umknąć, bo u nas w domu wałkuje się to non stop – mało tego sami byliśmy dotknięcie, bo Chrisek nie pracował. Ale w sumie to wszystkiemu winni są Republikanie…burze, susze, PMS, włosy pod pachą…wszystko :-)!

      • Anonim 11 października, 2013 / 8:13 pm

        Hahahaha… to ja dorzucę włochy na girach. Jak długo Chris nie pracował?

      • aniukowepisadlo 12 października, 2013 / 9:19 am

        No ma się rozumieć, że włosy na girach to niczyja inna lecz Republikanów zasługa! Oczywiście Chris nie pracował cały ten tydzień kiedy ja byłam w Stanach, chodził sobie po górach drań…wszyscy kurde przeciwko mnie :-)!

  4. Anonim 10 października, 2013 / 2:09 pm

    Nawet, że dodam, masz tam na zdjęciu napisane „Federal Goverment Shutdown” 😉

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s