Poszła pochwa do lekarza…

Zainspirowała mnie pochwa Kaczki, dostałam też pisemną zgodę od dziecka mojego płci żeńskiej, że mogę pisać o jej pierwszej, i tylko w roli obserwatora, wizycie u ginekologa. Zanim o wizycie…

Znam taką jedną, której praca pielęgniarki polegała na oswajaniu kobiet z ginekologiem. Taki przedsionek ginekologiczny, gdzie się mówi, że ginekolog to nie zboczeniec, że nie nosi plastikowego fartucha poplamionego krwią, że te narzędzia nie służą do usuwania trzeciego migdała poprzez kanał rodny i że w każdym momencie, w którym pacjentka poczuje, że przekracza się jej granicę intymności (ooo jak ja się turlam po dywanie…) może wyjść i pójść, na przykład do laryngologa. Szczególnie jeśli w sprawie trzeciego migdała. Taki etat był. Nie, nie w Niemczech, ani też w żadnym kraju, w którym występuje publiczna opieka społeczna. Każde normalne państwo nie wydałoby pieniędzy na etat dla pani tłumaczącej, że fryzjer zajmuje się włosami, dentysta zębami, a ginekolog pochwami. To był przykład ze Stanów oczywiście. Ale czego się spodziewać po kraju, gdzie dzieci karmione piersią dusi się szmatami uwieszonymi u szyi matki w celu nie przekraczania granicy intymności (teraz też się turlam, ale w odwrotnym kierunku) matki karmicielki i  unikania demoralizacji społeczeństwa. Sama miałam nieprzyjemność bycia upomnianą i poproszoną o zasłonięcie dwóch centymetrów kwadratowych czegoś, co można zobaczyć w każdej gazecie, w każdym sklepie spożywczym. Odszczekałam się w polskim stylu!

Nie ma to jak wyemancypowani Niemcy…Kompletnie nagie ciało niezupełnie atrakcyjnego Niemca nie jest przeszkodą do wyjścia na balkon z balustradą na wysokości kolan. I to nie, że wyskoczył, opamiętał się, że goluśki i susem do środka…Stoi, rozmawia przez telefon, drapie się tu i ówdzie, a wszystko to na oczach moich dzieci bujających się w hamaku i zajadających truskawki! Ale wróćmy do pochew! Trzydziesty któryś tydzień ciąży, wyglądam jak…kobieta w trzydziestym którymś tygodniu ciąży…pani doktor stwierdziła używając zakończenia kończyny górnej, że Janek wychodzi…Z uśmiechem powiadomiła mnie, że dotyka właśnie jego główki. Wyszła za drzwi, zamachała ręką i wróciła z dwoma lekarzami szczebiocząc, że ma tu coś ciekawego, taką główkę prawie dyndającą na zewnątrz. Panowie się przedstawili grzecznie i poczęli Jaśkową głowę w kanale rodnym głaskać. Czy Frau Helga może jeszcze na grupę B, z trzeciego roku ginekologii zamachać? Na Mittagessen poszli? To kanapka do łapy i niech gonią tutaj, główki w kanale podotykać. Przecież nic co ludzkie…Albo…po porodzie przychodzi pani na oględziny. Mówi tylko po niemiecku, ale obiecuje, że będzie upraszczać. I mam głęboką nadzieję, że to, co powiedziała wynikało z użycia strategii upraszczania języka w celu przekazania informacji. Mięśnie Kegla są? No, przed ciążą były. Ćwiczyć trzeba! To proszę sobie wyobrazić, że „zbiera pani pestki wiśni (przysięgam, że powiedziała Kirschkerne) pochwą ze stołu”…Właśnie co wydaliłam z siebie cztero i pół kilowe dziecię i kiedy wyobraziłam sobie, że mam jakiś nadludzki szpagat na stole robić i zasysać pochwą rozsypane pewnie jeszcze po całym stole pestki, to mnie w dołku ścisnęło! Mimikę twarzy mam dość wyrazistą, więc pani zaproponowała inną wizualizację…mięśniami pochwy kazała „połykać” szklane kulki – znała słowo „marbles” po angielsku i sprytnie użyła! A że to z epoki przed Wieloma Twarzami Greya, to obraz nieprzyjemnie wrył się w pamięć na zawsze…

Poszłam do mojej niemieckiej ginekolożki na przegląd. Pomyślałam, że czas najwyższy zabrać trzynastolatkę. Argumentów miałam wiele i na początku wszystkie były za. Oczy Kaśki już anatomicznie są duże, ale podczas wizyty przybierały niewyobrażalne wręcz rozmiary. Podczas mojego badania pani doktor pokazywała Kasi różne narzędzia, które następnie wypróbowywała na mnie samej. Ja sama uśmiechałam się jak tylko najsztuczniej mogłam…Ooo, jaki piękny lakier do paznokci ma pani – zwróciła uwagę na moje paznokcie ginekolożka i przejechała palcem po lakierze. Tym samym palcem co wiadomo… No taki właśnie jak ja lubię…a tutaj skąd taki siniak? I gładzi mnie po udzie dociskając niebieskiego siniora uczciwie zarobionego na nartach. Coś ze mnie wyjęła, pod mikroskop włożyła i mówi, że piękne jest i „czy chcesz zobaczyć Kasiu?”. Kasia rusza ustami w moim kierunku: „możemy już iść do domu?” Kiedy wyszłyśmy z gabinetu, skwitowała: „jakieś trzy lata za wcześnie, mamo! Złamałaś mi dzieciństwo!”

 

 

18 myśli w temacie “Poszła pochwa do lekarza…

  1. Anonim 24 stycznia, 2014 / 2:08 am

    Dokąd Ty córkę zabrała? Na swój własny „przegląd”? Ale numer….

  2. Dorota 24 stycznia, 2014 / 8:37 am

    ROFL! Musiałam odczekać kilka minut zanim zaczęłam stukać ten komentarz, bo łzy lały mi się na klawiaturę i nie widziałam monitora … Aż mój psiak przyszedł zobaczyć co się ze mną dzieje, dlaczego tak ryczę…
    Chyba powinnaś zacząć pisać powieść dla panienek z (niezbyt)dobrych domów 🙂
    Ściskam!

  3. kaczka 24 stycznia, 2014 / 7:36 pm

    Cudna historia!
    I teraz bede dumac, dlaczego ja cale morele, a ty pestki :-)))

    • aniukowepisadlo 24 stycznia, 2014 / 10:41 pm

      Widocznie po oględzinach decydują jaki owoc lub jego pestkę należy zasysać…:-)

      • kaczka 24 stycznia, 2014 / 11:21 pm

        Nie do konca jest to wersja, ktora chcialabym uslyszec 🙂

      • aniukowepisadlo 25 stycznia, 2014 / 2:35 pm

        i nawet może trochę niegrzecznie z mojej strony ale za to komentarz provoking :-)!

  4. Krollewna 24 stycznia, 2014 / 9:45 pm

    W takich chwilach cieszę się, że mam dwóch synów i co najwyżej zabiorę ich do stomatologa:)

    • aniukowepisadlo 24 stycznia, 2014 / 10:39 pm

      Tak sobie myślę, że u niemieckiego stomatologa może być różnie :-)…

  5. terraustralis 29 stycznia, 2014 / 12:35 pm

    Wyszlas za maz za Goebelsa? Musisz byc taka jak lokalni ludzie. Tez wyjdz na balkon i drap sie po pochwie. 🙂

    • aniukowepisadlo 29 stycznia, 2014 / 12:38 pm

      terraustralis – dobre…w sumie mogę spróbować…nic nie ryzykuję :-)!

  6. Dizzy Ivy 29 stycznia, 2014 / 1:01 pm

    hahaha:) cudowne! bede pamietala o tych pestkach za jakis miesiac 🙂 PS. u nas w Słowenii tez jakos specjalnie pruderyjni nie sa:)

    • aniukowepisadlo 29 stycznia, 2014 / 6:50 pm

      Dizzy Ivy, rozumiem, że rodzisz…gratuluję! W Słowenii byłam dwa razy i BAAAARDZOOO mi się tam podoba!

  7. Anonim 1 marca, 2014 / 10:05 pm

    Obawiam się, że miała rację. Kaśka, znaczy:-))).

    • aniukowepisadlo 3 marca, 2014 / 11:14 pm

      …że złamałam jej dzieciństwo? Być może, ale jak mam jej je łamać w taki sposób, to połamię jeszcze trochę…:-)

  8. Kaha 10 czerwca, 2015 / 10:07 pm

    Ha! Świetny tekst. Faktycznie wiele punktów wspólnych z moim. I z jeszcze jednym moim, który dopiero zamierzam napisać. O tych pestkach i morelach znaczy się. Ja chodziłam na gimnastykę poporodową i gały wytrzeszczałam, jak siedziałyśmy sobie, tak z dziesięć babek, a instruktorka kazała nam „połykać BRZOSKWINIE i jeździć pochwową windą”. A babki nic, połykały i jeździły. Jeździłam i ja. Czujecie takie coś w Polsce?! 😀

    • aniukowepisadlo 10 czerwca, 2015 / 11:04 pm

      Kaha, niesamowite z tą windą. Jak tylko przeczytałam zaczęłam „jeździć”! Super zabawa nawet 11 lat po porodzie!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s