Uparł się, że na święta chce do domu. Lekarze twierdzili, że powinien zostać w szpitalu. Obawiali się o jego osłabione serce. Żona prosiła żeby został. Obraził się na żonę. Że nie będzie leżał w szpitalnym łóżku w czasie świąt. I tak się nim nikt w święta nie zajmie. Że jak ma leżeć, to przecież w domu może. Obraził się, że go ona nie chce w domu. Głupi. Przecież chciała. Jak to święta bez męża? Pewnie, że chciała. W weekend odpoczywał w domu. Leżał i bolała go głowa. Czasami mniej, czasami bardziej. W poniedziałek postanowił iść do pracy. Tyle roboty jeszcze przed świętami. Bez niego nie dadzą sobie rady. Żona w kuchni robiła kanapki jemu do pracy. On wyszedł przed dom. Upadł i zmarł.
Święta były i owszem. Ktoś przyniósł bigos, ktoś inny sernik. Wszyscy byli ubrani na czarno. Było tych czarnych sporo przy stole. Ktoś wpychał żonie łyżkę rosołu. Ktoś zabrał dzieci na długi spacer. Bardzo cichy spacer. Nikt nie wie jak rozmawiać o śmierci w Wielkanoc. Ani w żadne inne święta. Poszli do kościoła. Dziewczyna na złość nie odmówiła żadnej modlitwy. Wypchali ją do komunii. Chłopiec poszedł za nią. Były jakieś plotki o Jezusie, który ponoć zmartwychwstał czy coś. Bez echa przeszły te plotki. To nie dotyczyło ich rodziny. U nich takie czary się nie dzieją. U nich jest normalnie.
Odtąd jego rodzina nie lubiła Wielkanocy. Nie żeby się zupełnie odcięli. Dzieci jajko pomalowały. Z koszykiem się poszło do kościoła. W lany poniedziałek z uśmiechniętą twarzą waliło się tanimi perfumami. Kiedy pojawiły się małe dzieci to i nawet weselej się zrobiło. Co roku zdjęcia z jajem i w ślicznej sukience były. Baranka z masła żona ulepiła. Sernik ukręciła i nawet w gardle jej nie stanął. Ale klimat się osadził i został na zawsze…
A wszystkim, którym nic nie zakłóciło przeżywania lub przetrwania Świąt Wielkanocnych życzę miłego przeżywania, czy też przetrwania tego szczególnego dla nas wielu czasu. Wesołych Świąt, kochani!
Wzruszyłam się… Ściskam Cię Aniu!
Wiem, że to żadne pocieszenie, ale czuje podobnie, gdy zbliża się Boże Narodzenie i Sylwester. Mocno Cię ściskam. 😘
pierwsze swieta przeryczalam.. w kosciele za duzo o smierci mowili i to za wczas.. przy stole za duzo jajek zostalo, bo nie bylo nikogo aby tyle zjesc..wiem jak to jest 😦 ale wiem ze uwielbial te Swieta, wiec sie dalej ciesze.. za niego i z nim
0hmmm…komentarz stanął mi w gardle.
Czasami życie zostawia nas z milionem pytań bez odpowiedzi.
Często myślę ludziach, którzy odchodzą o takich właśnie porach roku, gdy np. czekają na nich prezenty gotowe do wręczenie, gdy ma być miło i rodzinnie.
Niestety … nigdy nie jest dobry czas na umieranie.
Uściski
Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze…widzę, że niektórym nie było łatwo…
Tak czytam i czytam… trzeci raz… i tak myślę o mojej rodzinie: ile to zmartwychwstań jednak trzeba, żeby nie zostać z tymi ludźmi, myślami i sprawami, które umarły… Przeczytam jeszcze raz – bo zmartwychwstać muszę!
Pięknie Elu, dziękuję…
Tyle lat się znamy, nie wiedziałam…naprawdę. I głupio i przykro mi się zrobiło.
Niech ci nie będzie głupio…uwierz mi, że jest łatwiej napisać o tym na blogu niż pogadać z kimś twarzą w twarz…