Jest niewiele rzeczy w Stanach, które się moim gościom Polakom nie podobają (o tym co się podoba, następnym razem). Okrągłe klamki przywołują wspomnienia starych klamek w wielkomiejskich blokowiskach, a trujące ziela w moim ogródku no cóż, przywołują głównie swędzenie odnóży. Jest jednak jedna wielce nieprzyjemna sprawa, która się ani moim, ani kilku setkom innych podróżnych nie spodobała. A mianowicie bezczelne, niekulturalne i obraźliwe traktowanie obywateli nie-amerykańskich po ich nierozważnym postawieniu nieproszonej, zdrętwiałej po wielogodzinnym locie stopy na ziemi amerykańskiej. Władze amerykańskie w nędznej formie urzędu imigracyjnego robiące selekcję naturalną na lotnisku znów udowodniły, że dobrze nie jest. Tylko wyspani, wypoczęci, wysportowani i bez tarzających się ze zmęczenia po podłodze dzieci są w stanie czekać dwie (serio!!!!) godziny w kolejce do kontroli paszportowej. Dwie godziny, trzy samoloty ludzi z obcymi paszportami i dwa okienka. W okienkach dowartościowująca się upokarzaniem innych gadzina! Nie ma żadnego poszanowania ani zrozumienia dla ludzi starszych, na wózkach, nie mówiących po angielsku, czy też po prostu dla…KLIENTA! Tak jak nauczyciel powinien szanować swoich uczniów, bo dzięki nim ma pracę, lekarz pacjentów, a fryzjer zarośniętych, tak szuja zza szyby powinna, choćby w minimalnym stopniu, szanować tych, dzięki którym mają pracę. I tyle!
Na wyjątkowo słusznie zranione poczucie godności nałożyłam plasterek. Plasterek nazywa się Boston i zawsze działa. Na prawie wszystko. Dziś zrobiliśmy sobie Boston Day i wszyscy są miastem zachwyceni. Ja, po raz kolejny, przekonuję się, że Boston to moje ukochane miejsce w Stanach. Uwielbiam i Polacy moi również! I żaden szkaradny urzędnik imigracyjny nam tego nie popsuje!
Nie wiem, co takiego jest w tym Bostonie, sam nigdy nie byłem po tamtej stronie oceanu (i póki co nie wybieram się), ale dwa z moich opowiadań dzieją się właśnie w centrum Bostonu. Tyle innych miast mogłem wybrać, a padło akurat na to. Dziwny zbieg okoliczności 😉 Zapraszam do lektury tutaj http://xpil.eu/blog/2011/12/07/plan-idealny/ i tutaj: http://xpil.eu/blog/2013/08/02/skok/
xpil, ciekawe bardzo i fajny styl pisania. I świetny pomysł z Bostonem w opowiadaniu. Kto wie czy nie skorzystam w przyszłości ;-)…
O matko, ile mam zaległości!!!
Boston, kolejne miejsce, które chciałabym zobaczyć (mogłabym przeżyć nawet spotkanie z tą hieną z lotniska, bo czego się nie robi dla spełniającego się właśnie marzenia). A dzięki Tobie mogę sobie pooglądać chociaż wirtualnie. I tak pozytywnie pozazdrościć :))
Apaczowo kochana, przyjeżdżaj proszę a wikt i opierunek masz zapewniony! I oprowadzę cię po Bostonie troszkę…tylko przyjedź :-)…
Właśnie sobie policzyłam, że będę mogła Cię odwiedzić za jakieś…25 lat, kiedy spłacę kredyt na dom 😀
A z tego, co czytam nie zamierzasz tyle tam zostać, więc sama widzisz ;))
A tak poważnie, to moje serce jest właśnie tam, u Ciebie, za tym ogromem wody. Sama nie wiem, co mnie tam woła, ale woła, no i co zrobić 😉
Apaczowo, to niesamowite, że słyszysz takie wołanie, prawda? Ale skoro słyszysz, to koniecznie musisz tutaj przyjechać i sama zobaczyć czy to jest twoje miejsce na ziemi. ZAwsze można kurna chata, dom sprzedać i rozpuścić kasę na podróże, nie :-)?
Najpierw muszę ten dom postawić, a potem go dopiero sprzedam 😉 Jakby mąż pytał skąd pomysł na życie pod mostem, to go tu podeślę, niech wie, kto mnie do tego namówił 😀
Słyszę wołanie…to brzmi dziwnie, ale taka prawda.
Apaczowo, wołania zazdroszczę, bo łatwiej podjąć decyzję, tak mi się zdaje, nawet tę o mieszkaniu pod mostem. Chociaż, ja mam drewutnię, która nazywa się Sepontic – wygodnie tam jest. Zapraszam!
i ja także uwielbiam Boston odkąd tam mieszkałem przez jakiś czas już 23 lata temu . Bardzo lubię odwiedzać Ma w sobie energię tak wielu studentów choćby MIT chyba najlepszej uczelni technicznej na świecie a jest jeszcze dostojny Harvard .. Back Bay to jedna z najpiękniejszych dzielnic jakie znam :^)
przykro, że przypadł Twojej Rodzinie jakiś durny urzędnik DHS .. nigdy nie przechodziłem przez imgirację na Logan ale gdzie indziej wcale nie jest żle .. w Chicago, Newark czy Houston są teraz maszyny automatycznie zczytujące paszport a obsługa jest miła .. moi Rodzice jeszcze jak mogli to przylatywali prawie co roku może w sumie z 10 razy i nigdy żadna przykrość ich nie spotkała …
ślicznie wyglądacie z Mamą nad rzeką Charles !
Piotr, super, że mieszkałeś w Bostonie. To miasto ma szczególne miejsce w moim sercu i czasem wyobrażam sobie jak fajnie byłoby mieć małe mieszkanko gdzieś w pięknym miejscu…tylko w którym, bo tyle ich :-)! Uwielbiam Boston i już! A ten zbiornik wodny to chyba nie rzeka, to jeziorko w Boston Common, ale to nie ma znaczenia, najważniejsze, że napisałeś, że ślicznie wyglądamy :-)! Dziękuję! A jeśli chodzi o urzędników – dupków to zdarzenie miało miejsce na JFK gdzie ponoć to typowe. Lądowałam kilka razy w Newark i kilka razy w Dulles i też bez problemów. Następni Polacy mają prikaz żeby latać do Providence gdyż są nowe loty Frnakfurt – Providence, a to 10 minut ode mnie!
ale gapa ze mnie tak to Boston Common :^) … ale najwżniejsze, że śliczne zdjęcie ! :^) … no tak nie od dziś JFK ‚sucks’ :^)
oczywiście lotnisko JFk ;^)
Oczywiście, że lotnisko…nawet nie pomyślałam inaczej :-). A propos JFK…byliśmy w Muzeum JFK (tym razem nie lotniska) w Bostonie – super ciekawe i bardzo fajnie zrobione. Nie jestem dobra z historii, ale wyszłam ostatnia tak mnie zainteresowało!
JFK – Prezydent legenda i bohater wojny na Pacyfiku .. w życiu to była postać bardzo skomplikowana ,, większość zmian w Stanach jemu przypisywanych tak na prawdę zrealizował LBJ .. w Austin mamy bibliotekę prezydencką LBJ
Piotr, ale właśnie jego skomplikowana postać mnie najbardziej interesuje :-)…