Rok temu…

IMG_0665

Rok temu, dzisiaj właśnie, ostatni raz widziałam moje Alpy. Ostatni raz spojrzałam na mój ukochany Alpspitze, który przez trzynaście poprzednich lat zachwycał mnie swoją okazałością i surowym pięknem. Każdego ranka. W każdej ze swoich odsłon. Najpiękniejszy wydawał mi się po kilku (a czasem i kilkunastu) dniach nieobecności, za chmurami, za deszczem, za śnieżycami. Wtedy wyglądał na bardziej dostojny, nieosiągalny i majestatyczny. A przejrzystość powietrza sprawiała, że widać było każdą szczelinę, każde zagłębienie. Ostatni raz widziałam całe pasmo moich Alp w bocznym lusterku samochodu mojej przyjaciółki, która odwoziła nas na lotnisko.

Niemcy, Garmisch, to nawet nie mój dom. Nawet dobrze nie mówię po niemiecku. Nie mam zbyt wielu niemieckich znajomych no i jeszcze ciągle gdzieś tam z kącików przymózgowej przestrzeni historycznej dobiegają ciche, acz słyszalne, odgłosy wojenne. A mimo to, tam chciałabym wrócić, żyć, zestarzeć się i zgasnąć. To jest moje ukochane miejsce na ziemi i tam chcę…

DSC04882

Tęsknię za tyloma rzeczami. Tęsknię za tym nieuchwytnym, nie do opisania uczuciem bycia w środku Europy, bycia częścią wielu krajów na raz, nienależenia do żadnego i należenia do każdego z nich. Tęsknię do poczucia bycia częścią lekko zwariowanego, ale chyba pozytywnego melanżu. Ten świat znam i rozumiem. Tęsknię za byciem „u siebie”.

Tęsknię za niemieckim porządkiem. Za niemiecką powściągliwością, szczerymi, nieszczęśliwymi i niezadowolonymi twarzami. Tęsknię za wolniejszym życiem. Za niedzielą z zamkniętymi sklepami. Za weekendami z rodziną zamiast na boisku szkolnym. Tęsknię za znajomymi gębami. Nie gębami przyjaciół, za którymi tęsknię niewypowiedzianie bardzo, ale za tymi z ulicy. Za panem z apteki, który wiedział po co przychodzę i od drzwi witał mnie łamaną angielszczyzną. Za panią z ekologicznej piekarni, która, nie wiadomo dlaczego, uważała, że skoro nie mówię w lokalnej gwarze, chleb mi się nie należy. A jeśli już, to wczorajszy. I ten z kminkiem, którego nie lubię. Tęsknię za jedynym bezdomnym w Garmisch, który przypadkiem był moim sąsiadem i zawsze pogadaliśmy o polityce, o której ja nie mam zielonego pojęcia. Pewnie dlatego tyle gadaliśmy. Za Grekami z warzywniaka, którzy dorzucali marchewkę do moich zakupów i wiadomo jak to się dla nich skończyło. Za lekko zniewieściałym, niepokojąco wyglądającym panem z H&Mu, który rano rozwieszał bluzeczki z falbankami, a wieczorami, jak bezduszny rzeźnik, dzielił kotletami w Tengelmannie.

IMG_0991

Tęsknię za pustymi ścieżkami górskimi o siódmej rano, o dziewiątej i dwunastej też pustymi, za ławką pod drzewem, za paśnikami dla saren. Za tymi dziwnymi basenikami z drewna z brudną wodą co to ma wyleczyć z każdej choroby. Za piwem na mecie każdej wycieczki górskiej. Tęsknię za kryształkami soli pod palcami, które zawsze usuwałam z precli, bo mi precle były za słone. Za biało-niebieskimi serwetkami przy talerzu Spaetzli. Tęsknię za moją damką, którą pewien młody człowiek wyłowił dla mnie ze śmietnika, dorobił holenderską kierownicę, siedzenie od mercedesa i na której w sukienkach i w apaszkach paradowałam po mieście. Tęsknię za moim balkonem, który był kwintesencją relaksu, oazą spokoju i lekiem na wszelkie zło. Tęsknię za alpejskim powietrzem. Tym co włazi do mózgu przez nos i usta i odświeża i oczyszcza i przewietrza zatęchłe myśli. Tęsknię za stokami. Za nartami. Za nartami tęsknię najbardziej. Za tym bliskim do błogostanu uczuciem kiedy stoi się na brzegu stoku, dokoła nieskończenie piękna biel, cisza i krystaliczny, zgrzytliwy i srebrzysty dźwięk śniegu. Albo cisza padającego śniegu kiedy tak się stoi i czeka na ten pierwszy ruch, na pierwszy zjazd…

IMG_0623

Obiecuję sobie, że jeszcze tylko rok, jeszcze tylko dwanaście miesięcy i muszę wrócić. Może na wakacje, może na dłużej, może na zawsze…nie wiem, ale muszę pooddychać, posmakować, dotknąć. Muszę do domu…

10 myśli w temacie “Rok temu…

  1. baixiaotai 28 lipca, 2015 / 5:47 am

    właśnie tak się czułam, gdy wróciłam na rok z Chin do Polski. Tzn. tęskniłam oczywiście za innymi rzeczami, ale też – za „byciem u siebie”. Nie chcę Cię straszyć, ale u mnie skończyło się powrotem do Chin już na stałe…

    • aniukowepisadlo 28 lipca, 2015 / 12:42 pm

      baixiaotai, możesz straszyć :-)! Gdyby to miało znaczyć, że będę do końca życia skakać po moich górach, to się nie boję :-)!

  2. Basia B 28 lipca, 2015 / 8:41 am

    Doskonale cie rozumiem.Zycze ci szybkiego i tak wytesknionego powrotu.

    • aniukowepisadlo 28 lipca, 2015 / 12:43 pm

      Dzięki Basiu B…wrócić trzeba, choćby na chwilę, na momencik…

  3. fidrygauka 1 sierpnia, 2015 / 12:45 am

    Dosłownie miałam to samo skojarzenie, co Kasia – tak przenikliwie napisałaś, że aż się niemalże fizycznie czuje tę Twoją tęsknotę.
    Nigdy nie mieszkałam tak długo i tak świadomie w miejscu, w którym bym się czuła cudownie. Albo był to proces oswajania, albo byłam młodą i głupią gąską, ale może troszeczkę tę tęsknotę mogę porównać do tego jak opuszczałam Szwecję. Bo było mi tam po prostu dobrze. Sielsko i błogo.
    A Ty spędziłaś w Garmish nie tylko piękne chwile, ale tam właściwie nabierała kształtu i dojrzewała cała Twoja rodzina. Już same widoki zapierają dech w piersi, a co dopiero cała reszta?
    Eh! Dla niektórych ta Ameryka to taki raj, a tu proszę, są tacy, co sobie oczu zamydlić nie dadzą :))))
    Uściski z Europy 🙂

    • aniukowepisadlo 3 sierpnia, 2015 / 12:24 am

      Widzę, że ty też się nawłóczyłaś po świecie fidrygauko! Wiele już razy słyszałam od opuszczających Garmisch: „once a Garmischer, always a Garmischer”. Coś jest w tym miejscu, że załazi za skórę. I masz świętą rację, że to tam dojrzewaliśmy, dorastaliśmy, uczyliśmy się życia bycia rodziną…A Ameryka? Może gdybym przyjechała tutaj z jakiejś strasznej dziury, bez doświadczenia, bez bagażu (i to wcale nie wielkiego) podróży po Europie, to może by mi oczy zamydliło bo to naprawdę fajne miejsce, w którym mieszkamy. Złego słowa nie powiem. Ale po Garmischu, trudno dogodzić :-)…

  4. olaola 3 września, 2015 / 4:08 pm

    Piekny wpis, sciskajacy za serce. Tak sugestywny, ze wszystko bylo slychac: te cisze i snieg, i puste sciezki…, …i widac: i gory i ludzkie twarze…., …i czuc: te emocje i tesknate…

    • aniukowepisadlo 3 września, 2015 / 4:53 pm

      olaola, dziękuję ci za miły komplement. To bardzo przyjemne, że ludzie tak odbierają to o czym i jak piszę. Jest mi bardzo miło. Dziękuję!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s